poniedziałek, 7 września 2009

Powrot do Polski

Widoczek na miasto z samolotu.




Mialem juz tego watku nie poruszac na blogu, bo zwykle jest to nudny temat. Jednak musze wylac tutaj swoje zale na Alitalie, czyli linie ktorymi mialem watpliwa przyjemnosc leciec. W wielkim skrocie napisze tylko, ze byl to chyba najgorszy lot jaki mialem w zyciu. W samolocie z Caracas do Rzymu, popsute bylo siedzenie, na ktorym siedzialem. Poza tym kazdy otrzymal standardowo sluchaweczki do kontemplowania muzyki. Tyle tylko, ze do sluchania byl tylko kanal telewizyjny i kanal 12, na ktorym lecialy dzwieki podobne do tych, jakie wydaje radio, kiedy koncza sie baterie. Jedzenie tez bylo ponizej sredniej. Poza tym w samolotowej telewizorni puszczali bajki, czegos takiego w zyciu nie widzialem. Dlatego musze przyznac, ze linie spadly na psy. Dlatego, jezeli bedziecie mieli mozliwosc wyboru, wybierzcie kazda inna linie, juz lepiej zaryzykowac jakas nieznana, niz pakowac sie w dluga trase z nimi. Naprawde poziom jest zastraszajaco niski. Ponadto mialem tez super pecha, bo skolei na trasie Rzym - Warszawa, siedzialem kolo trzech matek, ktore lecialy z malymi dziecmi. Koncert przez cala podroz ze wszystkich trzech stron. Cos okropnego! Zawsze uwazalem Wlochow za makaroniarzy i pedalow, dlatego caly czas nie moge zrozumiec, jak im sie udalo narobic tyle dzieci tym polskim dziewczynom.

A teraz najlepsze. Laduje w Warszawie, udaje sie spokojnie po bagaz i na niego czekam. Czekam..... czekam.... i czekam.... Niestety bagazu nie ma. Patrze na jakies bagaze, ktore kreca sie na tasmie wkolo i nikt ich nie odbiera. W koncu jedna babka sie niecierpliwi i podchodzi do goscia z obslugi z zapytaniem co sie stalo z reszta bagazu. A ten spokojnie odpowiada, ze reszta bagazu zostala w Rzymie. Co mieli, to juz wypuscili a te tutaj krazace wkolo bagaze to z wczoraj, co tez zostaly w Rzymie. W biurze reklamacji, facet przyjmujacy moje zgloszenie spokojnie mi tlumaczy, ze jak sie leci przez Rzym, to zawsze tam ginie bagaz. Maja kilkanascie takich zaginiec dziennie. Teraz dostali informacje, ze w Rzymie zostalo 25 bagazy, ale nie wiedza, czyje konkretnie i nie wiedza, czy moj dotarl z Caracas. Gosc mi to spokojnie mowi, ale zaden duren nie pomysli, zeby cos z tym zrobic, ze to nie jest normalne. Welcome to civilization, mysle sobie. Wiele razy lecialem przez Rzym i jakos nic mi nie zginelo! Mial Pan wielkiego farta - mowi lotniskowy urzedas. To oznacza, ze moja przygoda sie jeszcze tak do konca nie skonczyla, teraz bede czekal na bagaz.

Acha, w samolocie siedzialem na siedzeniu o numerze 14 i dopiero teraz zauwazylem, ze nie ma 13. Ciekawe, czy tak jest we wszystkich samolotach? Tak jest pewnie dlatego, ze nikt nie chce dostac takiego numeru do siedzenia. Strasznie zabawna historia. Przesady zwyciezyly nawet linie lotnicze i producentow samolotow.

Po powrocie do domu okazalo sie, ze moja mama juz mnie prawie pochowala, poniewaz wydawalo sie jej, ze powinienem wrocic jeden dzien wczesniej. Moge sobie tylko wyobrazic co przezyla, teraz pozostaje mi tylko obdzwanianie wszystkich znajomych i tlumaczenie sytuacji. Po wykonaniu kilku telefonow, zapytalem sie mamy, czy jest jakis moj znajomy do ktorego nie dzwonila wczoraj. Ta mi odpowiada, ze chyba nie ma. A po chwili z usmiechem dodaje, ze kilku nie odebralo!

2 komentarze:

  1. Aliatalia to koszmar, omijam szerokim lukiem, wole przelozyc podroz.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to oznacza, ze nie jestem odosobniony w swojej opinii na temat tej linii. Tym bardziej wezcie ja pod uwage przy planowaniu swoje podrozy.

    OdpowiedzUsuń