Wreszcie ruszylismy sie z Leymebamba, bo tez ile mozna siedziec w jednym miejscu. Wynajelismy przewodnika, konia i ruszylismy w dniudniowa wycieczke po okolicy. Glownym naszym celem byly trzy miejsca, ktore sa w tytule posta. La Petaca i Diablo Huasi to grobowce zbudowane na klifach skalnych, w ktorych Chachapoyas zwykli chowac swoich zmarlych. Niektore sa tak wysoko polozone, na tak stromej skale, ze bardzo trudno jest sie tam dostac. Bez specjalistycznego sprzetu jest to niemozliwe. Nasz przewodnik mowi, ze jeszcze nikogo w nich nie bylo. Jednak skad on to moze wiedziec? Wydaje sie nam to dosc malo prawdopodobne, choc faktycznie wycieczka do takich grobow to nie niedzielna przechadzka. Sami, im dluzej obserwujemy te sciany, to nabieramy coraz wiekszej checi zorganizowania osobnej ekspedycji, ktorej glownym celem byloby wejscie do srodka tych konstrukcji.
Po drodze do Diablo Huasi mijamy pozostalosci po wiosce Bodeva. Z wioski wiele juz nie zostalo. Jest jednak bardzo ladnie polozona, bo bardzo wysoko. Nad wioska unosi sie gesta mgla. Teraz dopiero zaczynamy rozumiec dlaczego Chachapoyas w jezyku keczua to ludzie chmur.
Diablo Huasi robi na nas jeszcze wieksze wrazenie, bo mozna blizej podejsc do sciany i grobowce lepiej widac. Nawet te najnizsze wydaja sie byc bardzo dostepne. Nie wiemy jeszcze, czy bedzie mozna do nich dojsc, ale decydujemy sie z Wojtkiem podjac wyzwanie. Nasz przewodnik mowi, ze nie da rady, bo szlak w prawdzie prowadzi jeszcze troche w dol, ale zaraz sie urywa i nie ma mozliwosci zejscia do rzeki. Okazuje sie, ze faktycznie szlak szybko gubimy, jednak bez wiekszego trudu odnajdujemy zejscie do rzeki. Potem pniemy sie pod gore przy samym zboczu i wreszcie dochodzimy do pierwszego grobowca. Chlopaki tylko machaja do nas ze sciany na przeciwko. Wkolo lezy cala masa szczatkow ludzkich. Tylko w jednej, malej jaskini, znajduje cztery czaszki. Dwie z nich sprawiaja takie wrazenie, jakby byla jeszcze na nich skora. Nie chce jednak ich dotykac, ani przekladac. Mam bardzo slaba latarke, jaskinia bardzo mocno sie zweza, wiec z obawy przed zwierzetami, czy wezami, postanawiam sie wycofac.
Dolne grobowce wygladaja na totalnie splondrowane przez ludzi. W okolicach walajacych sie ludzkich kosci, widac jeszcze fragmenty sukna, w ktore byly zawiniete mumie. Wojtek wchodzi jeszcze kawalek po scianie do nastepnego grobowca. Jednak ten rowniez wyglada na kompletnie splondrowany. Kolejne groby sa juz dla nas absolutnie niedostepne. Glod zdobywcow zostal jednak, w jakiejs mierze, przez nas zaspokojony.
Schodzimy do rzeki i postanawiamy podejsc jeszcze do jednej sciany, gdzie wczesniej widzielismy grobowce. Tuta sprawa jest trudniejsza, bo sciana jest bardzo stroma. Pniemy sie w gore. Ostatecznie musimy zrezygnowac, bo grobowce sa zbyt wysoko i bez liny dalsza wspinaczka bylaby juz czystym szalenstwem. Wracajac, okazuje sie, ze Wojtek jest ode mnie dwadziescia kilogramow lzejszy i spokojnie moze podtrzymywac sie rosnacych na zboczu traw. Kiedy ja sie ich chwytam, cale kepy zostaja w moich rekach. Do rzeki jest jeszcze daleko, a stromizna pode mna spora. Zachowujac zimna krew i z naprowadzaniem Wojtka, udaje mi sie zejsc bezpiecznie do kamienistego koryta rzeki.
Tym razem, duchy Chachapoyas pozwolily mi ujsc bez szwanku z tej przygody!
Kamienne grobowce La Petaca!
Teraz juz wiadomo, dlaczego Chachapoyas!
Szlak nie jest latwy do odnalezienia, wiec dobrze, ze wzielismy przewodnika!
Przy grobowcu w Diablo Huasi!
Do tych powyzej juz nie jest tak latwo sie dostac!
A tutaj nasz przewodnik przyjmuje rowniez etat naszego kucharza i przygotowuje posilek!
Bodeva, pozostalosci po wiosce Chachapoyas!
z tym zarostem, kapeluszem slomkowym, lekko zagietym wygladasz jak miejscowy. Widocznie dobrze sie tam czujesz. A zdjecia cholernie wciagajace, cos innego cos nieludzkiego jakby w pracy czlowieka dopomagal ktos jakby pólbóg
OdpowiedzUsuńCzuje sie faktycznie dobrze, bo bardzo lubie takiemiejsca. Jednak, jezeli chodzi o chwilowe w nich przebywanie, bo na stale nie chcialbym tutaj mieszkac, ale o tym albo juz pisalem i pewnie bede jeszcze pisal. Chociaz przyznaje, ze akurat Leymabamba jest bardzo przyjaznym i fajnym miejscem. Z duzym potencjalem, jezeli chodzi o turystyke. Bardzo dobry hotel jest na samym Plaza de Armas (naprawde full wypas, jak ktos z Was tam bedzie to polecam). A jezeli ktos chce tam zainwestowac pieniadze, to w bliskim sasiedztwie placu wlasnie jest kamienica do sprzedania!
OdpowiedzUsuńa ja właśnie wczoraj znalazłam taki cytat u V. Woolf "Dopóki tu nie przyjedziesz, nie widziałeś nieba. Przestałyśmy być mieszkańcami ziemi. Jesteśmy zrobione z chmur."
OdpowiedzUsuńskojarzyło mi się od razu z Chachapoyas ;)
ania
Tak, wiemy, minęło już sporo czasu, ale może pamiętasz ile kosztowała taka wycieczka? Wynajęcie koni i przewodnika na waszą dwójkę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy! Kasia i Marcin