środa, 15 września 2010

W dalszym ciagu Trujillo!

Co tutaj robic? Ekspedycja sie zakonczyla, wiec odpoczywamy. Kazdy z nas, robi to najlepiej, jak tylko potrafi. Mi juz odpoczywanie dawno sie znudzilo. Wczoraj wybralismy sie z Michalem na zwiedzanie miasta. Na sam poczatek odkrylismy niezly targ, ze wszystkimi gadzetami, ktore juz nikomu sa do zycia niepotrzebne. Strasznie kryminogenne miejsce. Na szczescie duzo policji dookola.

Poza tym, udalismy sie do muzeum zoologicznego. Poszlismy tam z kompletnych nudow, a okazalo sie bardzo ciekawe. Wstep kosztuje tylko dwa sole, a zbior okazow jest naprawde imponujacy. Co ciekawe, rowniez Polacy przyczynili sie do tego, co jest tam zgromadzone. Najciekawsze bylo to, ze pod jedna ze scian muzeum byly rozwalone skamieniale kosci Mastodonta. Kompletnie nikt tego nie pilnuje. Postanowilismy wziac po kosci na pamiatkie w kieszen. Potem idziemy przez Trujillo i rozprawiamy o tym, ze takie cos mozliwe jest tylko w Peru. Potem pytam sie Michala, czy wyobraz sobie to, ze za kilkanascie tysiecy lat, jacys kolesie gdzies w przestrzeni kosmicznej beda niesc nasze skamieliny w kieszenie, zajebane z muzeum? :)

Popoludniu, wybralismy sie na saune. Bardzo ciekawe doswiadczenie. Sauna jest tutaj sucha, jak tez parowa. Ciekawsza jest ta parowa, bo jest w niej spore naczynie z gotujaca sie woda, do ktorej mniej wiecej co pol godziny obsluga przynosi swieze galezie eukaliptusa. Zapach wydzielajacy sie z tych lisci jest po prostu obledny. Cale cialo jeszcze dlugo po wyjsci z sauny pachnie tymi liscmi. Na miejscu mozna zamowic rowniez masaz w atrakcyjnej cenie. Oczywiscie z tego przybytku korzystaja tylko miejscowi, zadnego turysty sie tam nie uswiadczy, wiec sami bylismy niezla tam atrakcja. Miejscowi, kiedy dowiedzieli sie, ze jestesmy z Polski, zaraz zaczeli chwalic sie swoja wiedza o naszym kraju. Kojarzyli tylko Papieza i Grzegorza Late. To niesamowite, jaka popularnoscia cieszy sie ten pilkarz w calej Ameryce Poludniowej.

Zmeczeni juz odpoczywaniem postanowilismy sie rozdzielic. Ja zabieram chlopakow i jedziemy najpierw do Caraz, a potem do Huaraz, czyli alpinistycznej mekki Peru. W piatek spotykamy sie z Lukaszem i Szefem w Limie, ktorzy jeszcze nie wypoczeli wystarczajaco dobrze!

Na zdjeciu ponizej macie 43-letniego Nissana, ktory jest ciagle na chodzie.
A tutaj wlasciciel Nissana z duma pozuje do zdjecia ze swoim pupilem!
A to jego oryginalny silnik. Mysle ze firma Nissan powinna przyznac mu jakas nagrode za eksploatacje tego auta!
Kolejny Latynos w trakcie pracy!
Plaza de Armas!
W muzeum zoologicznym przy wypchanym Kondorze. Teraz dopiero mozecie zobczyc, jak wielkie sa to ptaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz