Wiele razy podczas tej podrozy nachodzily mnie przemyslenia o zmianach jakie zachodza w Peru . Jest to ogromny kraj, powierzchniowo cztery razy taki jak Polska, a pod wzgledem rozwoju cywilizacyjnego, ciagle jest kilkadziesiat lat za nami. Trzeba jednak przyznac, ze bardzo szybko sie rozwija. Wszedzie buduja nowe dorgi. Nie sa to drogi asfaltowe, chyli takie, do ktorych jestesmy przyzwyczajeni, ale da sie po nich jezdzic. Rozrasta sie siec energetyczna, choc ciagle sa jeszcze miejscowosci, w ktorych nie ma swiatla. Kraj nabiera rozpedu, co wszedzie widac. Jednak nadal, nie moge sobie wyobrazic tego, zyby bylo tutaj normalnie, czyli cywilizowanie. Naprawde jeszcze wiele wody musi uplynac, zanim takie czasy nastapia.
To samo jest w Polsce, tylko, ze na inna skale, poniewaz jestesmy te kilkadziesiat lat do przodu w stosunku do Peru , ale jeszcze kupe lat do tylu w stosunku do Zachodu. Rozwoj Polski widze na przykladzie roznic, ktore dostrzegam teraz, kiedy wyjezdzam na Zachod, a tych, ktore dostrzegalem 14 lat temu, kiedy wyjechalem z Polski po raz pierwszy. Wtedy wydawalo mi sie, ze dzieli nas tak ogromna przepasc, ze nigdy nie da sie jej nadrobic. Teraz widze, ze jest inaczej. Tylko dlaczego tak sie dzieje? Czyzbysmy rzeczywiscie tak szybko sie rozwijali?
Caly swiat rozwija sie w niewiarygodnym tempie. Jeszcze piecdziesiat lat temu wygladal zupelnie inaczej. Czy ktos w latach 60-tych mogl przewidziec, jak swiat bedzie wygladal w tej chwili? Jak bedzie maly i otwarty dla wszystkich swoich mieszkancow? Czy my sami mozemy przewidziec, jak swiat bedzie wygladal za 50 lat? Brakuje mi wyobrazni, zeby sprobowac sobie wymyslec wizje swiata za 50 lat. A to przeciez tak niewiele w stosunku do historii ludzkosci. Dzieje sie tak dlatego, ze postep techniczny postepuje geometrycznie a nie arytmetycznie, co znacznie ulatwialoby wszelkie zalozenia. Kiedys przeczytalem w ksiazce “Hiperprzestrzen” napisanej przez Michio Kaku, ze rozwoj cywilizacyjny nalezy mierzyc poprzez energie, jaka czlowiek jest w stanie wygenerowac. Tam ten rozwoj podzielony zostal na trzy etapy. Pierwszy to ten, kiedy czlowiek nauczy sie wykorzystywac wszelkie zrodla energii ulokowane na ziemi, drugi, kiedy nauczy sie korzystac z tych, ktore znajduja sie w Ukladzie Slonecznym, a trzeci, kiedy bedzie ja pozyskiwal z calego Wszechswiata. Wedlu autora ksiazki, ludzkosc jest w tej chwili w polowie pierwszego.
Moim zdaniem, to bardzo optymistyczna dla ludzkosci teza. Czy faktycznie tak jest i czy ludzkosc w nieskonczonosc bedzie sie rozwijala? Na to pytanie ciezko jest znalezc odpowiedz. Chociaz juz po glebszym zastanowieniu, prawie kazdy z nas, bedzie bardziej sklonny udzielic negatywnej, anizeli pozytywnej odpowiedzi.
Jezeli jednak spojrzec na to w nieco mniejszej skali, to rezultaty naszych rozwazan moga byc rownie ciekawe. Historia pokazuje, ze wszelkie wielkie i bardzo rozwiniete cywilizacje musialy kiedys dobic do swego kresu i skonczyc marnie. Tak bylo z Bizancjum, wielkim Cesarstwem Rzymskiem, czy chociazby Inkami. Warto zastanowic sie nad przyczynami takiego konca. Dlaczego niemozliwe jest stworzenie cywilizacji, ktora nieskonczenie parlaby do przodu?
Przyczyny nalezy upatrywac w ludziach. Jak sie blizej przyjrzec ludziom, to jest zasadnicza roznica w mysleniu ludzi, ktorzy wywodza sie z krajow rozwijajacych sie, a tych, ktore lata swietnosci wlasnie przezywaja. W Stanach Zjednoczonych wszedzie za garami stoja obcokrajowcy. Najgorsze roboty wykonuja albo murzyni, albo przyjezdni. Amerykanin nie tknie sie szmaty i miotly, bo uwaza sie za kogos lepszego. W Polsce , jeszcze tego moze nie widac, ale robi sie podobnie. Uczelnie co roku wypuszczaja rzesze prawnikow i bankowcow, a zawody typu ciesla, albo hydraulik sa w zaniku. Niedlugo tak bedzie, ze hydraulik bedzie zarabial wiecej od prawnika, bo na niego bedzie zapotrzebowanie. To tylko taka dygresyjka w szerszym temacie. Chodzi mianowicie o podejsie do zycia ludzi wywodzacych sie z krajow wysokorozwinietych. W glownej mierze sa to spoleczenstwa nastawione do zycia konsumpcyjnie, chyli w sposob, ktory zmierza do tego, zeby sie dobrze najesc i dobrze zabawic. Ilu ludzi mysli o swoim rozwoju, o tym co dobrego moga zrobic w zyciu, czy co dobrego moga zrobic dla kraju, w ktorym zyja? Praktycznie nikt, bo wszyscy troszcza sie tylko o to, ile moga zarobic i na co te pieniadze moga potem wydac. Sprowadza sie to wszystko, do przejadania tego, co poprzednie pokolenia ciezka praca zbudowaly. Czesto biznesy, a nierzadko tez zawody przechodza z ojca na syna. Ludzie mysla, ze zawsze bedzie dobrze i nie musza juz robic nic, zeby bylo lepiej. To normalne. Tak sie dzialo prawie wszedzie, oczywiscie w roznych wariacjach tego prymitywnego schematu.
Dzis jestesmy swiadkami upadku wielkiego imperium, jakim ciagle sa Stany Zjednoczone. Chiny rosna w sile i brakuje juz bardzo niewiele do tego, kiedy stana sie pierwsza potega swiata. A jak jest z Europa, czy ona zawsze bedzie tak bogata i tak potezna? Szczerze mowiac, nie sadze. Sam sie zastanawiam na tym, co mogloby rozpieprzyc ten caly system. Najprostszym rozwiazaniem jest wojna. Na swiecie mamy pokoj od 65 lat. Daj Boze jeszcze jak najdluzej takiej sielanki. Jednak rozsadnie na to wszystko patrzac, taka sytuacja nie moze trwac wiecznie. Wiadomym jest, ze wojna w dzisiejszych czasach, taka globalna i bez zasad, nie przyniesie nic dobrego. A wrecz moze spelnic sie slynna przepowiednia Einsteina o tym, ze czwarta wojna swiatowa bedzie na kamienie i maczugi. Miejmy nadzieje, ze wojny jeszcze dlugo nie bedzie, a cieszyc nam sie nalezy z tego, ze Polska, jeszcze dlugo bedzie krajem gonicym za najbardziej rozwinietymi cywilizacjami swiata:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz