niedziela, 23 sierpnia 2009

Manaus





















Czasy swietnosci tego miasta juz dawno minely. Jest to miasto, ktore powstalo w czasach kauczukowego boomu, podobnie jak Iquitos. Teraz, lezy w srodku dzungli i przezywa regres. Ludzie z prowincji przyjezdzaja tutaj w celu znalezienia lepszego zycia, ale szybko sie przekonuja, ze ciezko jest je tutaj znalezc. Choc niektore biura podrozy maja to miasto w swojej ofercie, to turystow praktycznie sie nie widzi na ulicach. Mieszkamy w dzilnicy portowej, ktora, jak to kazda dzielnica portowa jest dosc ostra, szczegolnie w nocy. Na razie jednak zyjemy, choc z nocnych wypadow nie zrezygnowalismy. Glowna atrakcja miasta jest opera, ktora kauczukowi baronowie postawili w polowie XIX wieku. Chcieli do niej zaprosic samego Caruzo. Ten niestety tutaj nigdy nie przyjechal a opera w 1925 zostala zamknieta. W tamtych latach to musialo byc naprawde cos, miec taka opere w miescie. Dzis, nie robi juz ona oszalamiajacego wrazenia, choc jest nadal glownym punktem programu turystycznych wycieczek. W 1995 znalazla sie kasa na wskrzeszenie opery i co tydzien w niedziele opera funkcjonuje. Akurat dzis jest niedziela, wiec moze sie przejdziemy, choc stroi wieczorowych nie mamy. Poza tym miasto nie jest specjalnie ciekawe. Moze sluzyc do wypadow do dzungli, jednak z uwagi na bardzo slaba turystyczna infrastrukture, zdecydowanie bardziej odpowiednie do takich wycieczek jest Iquitos. Caly czas jest bardzo goraco, mam nawet wrazenie, ze jest gorecej niz bylo wczesniej. No ale coz, taki jest wlasnie rownikowy klimat.

Nie wiem, czy pisalem o cenach alkoholu w Brazylii. Litr dobrej whisky kosztuje tutaj 3 dolary. Dlatego, Lukaszek okrzyknal Brazylie krolestwem dla pijakow!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz