Musze przyznac, ze poza swietnymi rekomendacjami naszego przewodnika w internecie, wybralismy go rowniez z tego powodu, ze bral udzial przy realizacji trzech programow dla National Geographic, a tej marki chyba nikomu nie trzeba przedstawiac. Podczas trekku kompletnie o tym zapomnialem. Drugiego dnia zaczalem sie zalic do niego, ze widzimy malo zwierzat, a ten mi dopiero zaczal tlumaczyc jak to wszystko funkcjonuje. Przypomniala mu sie realizacja proramu dla NG, zataczal sie ze smiechu jak nam o tym opowiadal. Otoz wyobrazcie sobie, ze Ci dzentelmeni, ktorzy realizowali ten program wszystkie zwierzeta zakupili na targu, badz od miejscowych. Zadaniem naszego przewodnika bylo isc do przodu przez dzungli i opowiadac o napotkanej faunie i florze. W tym czasie jak szedl do przodu, to inny facet lecial przed nim z workiem pelnym zwierzat i rozmieszczal je po kolei, np. umieszczal skorpiona na drzewie, tarantule na sciezce, albo anaconde w malej sadzawce. Bylo to na maxa sztuczne i smieszne, pierwszy raz nasz bohater musial wykazac sie zdolnosciami aktorskimi. Otoz szedl i udawal zaskoczonego i podnieconego jak napotykal poszczegolne, wczesniej zakupione, zwierzeta. A najlepsze bylo na koniec, kiedy operator robi na niego zblizenie i zadaje mu pytanie:
- Co trzeba miec, zeby byc dobrym przewodnikiem w dzungli?
Huan mysli przez moment i odpowiada,
- The good guaid has to be always ready to die!!!
Nawet w momencie jak nam to opowiadal jeszcze mial lzy w oczach ze smiechu. Takie wlasnie sa amerykaskie programy przyrodnicze. W ogole mowi, ze amerykanie to straszne leniuchy, jak cos robia to zawsze musza miec dobry hotel, swietne jedzenie, inne atrakcje a sama praca jest na koncu i najwazniejsze zeby ja odwalic jak najmniejszym kosztem. Zupelnie inaczej jest z Japonczykami, kiedys z nimi robil program o Kajmanach, mowi, ze bywalo tak, ze stali po piers w wodzie przez kilkanascie godzin czekajac na duzego osobnika. Japonczycy robili program dwa i pol miesiaca, codziennie bardzo ciezko pracujac. Facet ma dla nich za to szacunek.
- Co trzeba miec, zeby byc dobrym przewodnikiem w dzungli?
Huan mysli przez moment i odpowiada,
- The good guaid has to be always ready to die!!!
Nawet w momencie jak nam to opowiadal jeszcze mial lzy w oczach ze smiechu. Takie wlasnie sa amerykaskie programy przyrodnicze. W ogole mowi, ze amerykanie to straszne leniuchy, jak cos robia to zawsze musza miec dobry hotel, swietne jedzenie, inne atrakcje a sama praca jest na koncu i najwazniejsze zeby ja odwalic jak najmniejszym kosztem. Zupelnie inaczej jest z Japonczykami, kiedys z nimi robil program o Kajmanach, mowi, ze bywalo tak, ze stali po piers w wodzie przez kilkanascie godzin czekajac na duzego osobnika. Japonczycy robili program dwa i pol miesiaca, codziennie bardzo ciezko pracujac. Facet ma dla nich za to szacunek.
no panowie, wyglądacie trendy cool w tych gumiakach ! nawet w dziczy jesteście stylowi :)
OdpowiedzUsuńTom, ladne masz dzieciska, zupelnie tak ladne jak te z Azji.
A Amerykanie mnie nie zaskoczyli, u nich wszystko jest sztuczne, od zębów począwszy...
Sprawiasz wrażenie zauroczonego tym przewodnickiem. Ma on rację z tymi Amerykanami. To okropne leniuchy, a robotę odwalają jak najmnieszym kosztem. I z tego właśnie powodu mają ...najsilniejszą gospodarkę na świecie. A najbardziej pogrąża ich fakt, że chcą sypiać w najlepszych hotelach. To wręcz porażające. Bo np. Polaków zadowoli nocleg w ....
OdpowiedzUsuńTAk, tak, z ta gospodarka to oni juz raczej dlugo nie pociagna, a poza tym to sami Amerykanie mieli nie za duzy wplyw na jej budowe. W moim odczuciu to wlasnie ciezka praca przyjezdnych imigrantow wplynela na sukces Ameryki, w duzej mierze Polakow. A ze Ameryka to kicz, to chyba nie powinno byc niespodzianka praktycznie dla nikogo!
OdpowiedzUsuńA dzieciaki faktycznie tu sa fantastyczne. Spotyka sie je wszedzie, w Ameryce ciagle jest popularny model wielodzietnej rodziny, zupelnie tutaj nie rozumieja naszego stylu zycia.
OdpowiedzUsuń