niedziela, 9 sierpnia 2009

LIMA

Jestem juz w tej 8 milionowej metropolii. Po dwudziestogodzinnej jezdzie autobusem. Po raz kolejny zycie pokazalo mi jakim jestem farciarzem. Troche sie zasiedzialem wczoraj na necie, a Anna chciala jeszcze isc na targ pokupowac jakiesc souveniry. W koncu na terminalu wyladaowalem przed 17.00. Na miejscu okazalo sie, ze juz nie ma zadnych biletow do Limy na dzis. Anna do La Paz jak najbardziej moze jechac, ale ja o wyjezdzie moge zapomniec. Bylo mi nie tylko szkoda tego dnia, ale perspektywa powrotu do tego samego hotelu - nikt chyba nie lubi zawracac. Poza tym jutro odbieramy nasz wspoltowarzyszy, wiec wartoby bylo byc wypoczetym. Mysle tak nad tym wszystkim, kiedy podchodzi facet i przedstawia mi Szwajcara, ktory nalezy do czteroosobowej grupy. Mowi, ze niestety stracili paszport i musi zostac w Cuzco jeden dzien dluzej, dlatego jesli chce moze mi odstapic swoj bilet. Bilet ma szwajcarska cene, jednak coz mi pozostalo. Szybka decyzja, bo odjazd autobusu za 10 minut. Anna biegnie kupic mi bilet podatkowy, tzn. zeby wyjsc w Peru w ogole w miejsce postoju autobusow trzeba miec odrebny bilet kupiony w odrebnej kasie, obowiazuje wszystkich bez wyjatku i kosztuje 1.5 zl. Takie sa tu zwyczaje. Szybko zegnam sie z Anna i siedze w pieknym peruwianskim autobusie. Szwajcarzy jednak podrozuja z klasa, bo na pokladzie tak jak w samolocie serwuja cieply posilek, napoje, a rano sniadanko.
Nie wiem, czy wczesniej pisalem o moim taksowkowym spostrzezeniu. Otoz w Peru jest chyba w kazdej miejscowosci wiecej taksowek niz zwyklych samochodow. Oczywiscie wiekszosc z nich jezdzi nieoficjalnie, a taki znaczek do oznaczania taksowki moze sobie kupic kazdy. Dlatego tak wazna jest kwestia bezpieczenstwa, np. Annie zabroniono w ogole korzystania z taksowek, moze tylko z tych oficjalnych na telefon, jednak one kosztuja o wiele drozej niz te nieoficjalne. Taki paradoks, bo niby kraj trzeciego swiata, w ktorym w dalszym ciagu istnieje zawod pucybuta, a z drugiej strony wszyscy jezdza taksowkami. Taki przejazd kosztuje roznie od poltora dolara w zwyz, w zaleznosci od kursu, miasta i pory w jakiej sie jedzie. Jednak co jest najwazniejsze nie wyobrazam sobie zeby w centrum jakiegokolwiek wiekszego tutejszego miasta ktos spedzil wiecej niz 5 sekund na zalapanie taksowki.
Dzis niestety wybralem sie w miasto z Lukaszem bez aparatu, zatem pewnie jakies fotki z miasta zamieszcze dopiero jutro. A pro po, Lukaszek wszedl w posiadanie bardzo ciekawych materialow dotyczacych produkcji bialego proszku. Wiemy juz na ten temat wszystko! Jesli ktos z Was chcialby rozpoczac praktyke kuriera w naszej nowo otwartej agencji to serdecznie zapraszamy. Warunkiem jest posiadanie pustego i pojemnego zaladka, chec poznania swiata, otwarcie na nowych ludzi i szerokie kontakty. ATRAKCYJNE WYNAGRODZENIE!!!

1 komentarz:

  1. I prawnik proponuje pracę polegająca na przemycie białego proszku!!!

    OdpowiedzUsuń