piątek, 7 sierpnia 2009

RUINY CHOQUEQUIRAO

Tak to z grubsza wygladalo, choc zdjecia z tego miejsca wyszly mi wyjatkow kiepsko.






Lucas nic mi praktycznie o nich nie wspominal, wiec prawie je pominalem, bowiem drugi dzien trekkingu okazal sie prawdziwa masakra i Anna byla na tyle wykonczona, ze nie miala sily kontyunuowac podejscia pod ruiny. Sam po zjedzeniu obiadu sie rozleniwilem i rozwazalem opcje rezygnacji. Jednak wrodzone skampstwo w polaczeniu z tym, ze juz wczesniej zakupilem bilet na zwiedzanie tych ruin spowodowaly, ze podjalem decyzje o wyjsciu. Zaczalem nasmiewac sie z Anny i jej slabosci, ze i ta w koncu ulegla i postanowila wybrac sie ze mna. Okazalo sie, ze moja decyzja byla najlepsza jaka moglem podjac. Mielismy cale ruiny tylko dla siebie. Aby do nich dotrzec, trzeba dwa dni zasuwac przez Andy, niewielu turystow sie na to porywa. Juz sporo ruin widzialem i generalnie za nimi nie przepadam, jednak te sa ponad wszystko wyjatkowe. Powalaja czlowieka na kolana, dla mnie sa zdecyzdowanie najpiekniejszym miejscem jakie widzialem na tej wyprawie i obawiam sie, ze juz nic ich nie przebije. Leza na 4000m., mozecie sobie wyobrazic z jakim rozmachem Inkowie budowali i jaka fantazje mieli owczesni architekci. Widoki ktore sie z tych ruin roztaczaja naleza do najpiekniejszych jakie kiedykolwiek widzialem. Kompleks jest ogromny. Ciekawostka jest to, ze z powodu braku pieniedzy, w znakomitej wiekszosci porosniety dzungla, gdyby go odslonic w calosci, to wyobrazni brakuje jakby to musialo wygladac. Jeszcze nie widzialem slynnego Machu Pichcu, ale watpie, zeby mi sie podobalo bardziej. To co tu zobaczylem jest naprawde powalajace. Moze tez dlatego, ze tak bardzo kocham gory i przestrzen. Anna tez jest pod ogromnym wrazeniem tego miejsca. Jestem zdziwiony, ze nie ma turystow. Pytam sie Mula Managera, ktore ruiny sa ladniejsze, czy te w Machu Pichcu, czy te tutaj. Odpowiada, ze nie wie, bo nigdy nie byl w Machu Pichcu, ale ze jego koledzy, ktorzy widzieli slynne MP uwazaja, ze Choquequirao jest ladniejsze. W ogole mnie to nie dziwi. Musze nawet przynac, ze to miejsce zrobilo na mnie wieksze wrazenie niz sam Angkor Wat. A w ogole, to rozmawiam z Mula Managerem o samochodach, ten chwali Toyoty, ja potwierdzam, ze swietnie sprzety i mowie, ze w zeszlym roku bylem w Kambodzy, ze tam nie ma praktycznie w ogole asfaltu i ze ponad 90% tam jezdzacych samochodow to Toyoty. A ten sie pyta, czy Kambodza to wioska.

Te zdjecia, ktore tutaj zamieszcze sa specjalnie dla Pauliny, bo to míejsce jest magiczne.

1 komentarz:

  1. Tomku,

    wlasnie nie mialem kogo sie spytac o to miejsce, w LonelyPlanet tak malo o tym pisza. O ile pogoda pozwoli, wybierzemy sie tam. Bez osla byloby duzo ciezej, co? Ile placiliscie?
    Co do Kambodzy, to nie dziwi mnie to zupelnie. Ja do tej pory spotkalem jedna osobe, ktora kojarzyla Polske. Przez JP2. Wiekszosc nie zna ani jego, ani Polski.

    Pozzdro!
    Michal

    OdpowiedzUsuń