Juz jestesmy w tym slawetnym miescie. Turystow tutaj jak na lekarstwo. Zaczelismy lagodnie, od wizyty w Parku Narodowym Tingo Maria, gdzie znajduje sie jaskinia Lechuzas. Zyje w niej oryginalny rodzaj ptakow, ktore wydawanymi przez siebie odglosami tworza dosc specyficzna kakfonie w srodku. Sama jaskinia nie jest bardzo duza, jezeli chodzi o jej dlugosc. Jednak posiada ogromny otwor wejsciowy i dosc pokaznych rozmiarow wejsciowa komnate. Poza tym odwiedzilismy jeszcze jaskinie pajakow, w ktorej zyja pajaki wielkosci dloni. Jest to duza atrakcja, poniewaz pajaki te nie sa jadowite i mozna je brac do reki.
Wreszcie rozpoczelismy wlasciwa czesc ekspedycji i odwiedzilismy miejscowy posterunek policji antynarkotykowej. Policjanci niezwykle milo nas przyjeli. Przeszlismy krotkie szkolenie w zakresie zwalczania fabryk kokainowych, a jutro jedziemy z nimi do dzungli, zeby na wlasne oczy zobaczyc jak taka fabryka wyglada. Z reguly sa to bardzo prymitywne budowle. Do zalozenia fabryki potrzeba okolo dwudziestu ludzi. Polowa z nich pracuje przy produkcji narkotykow a druga polowa jest zatrudniona w celu ochrony samej fabryki. Ochraniarze w glownej mierze wywodza sie z bylych wojskowych, wiec na sztuce ochraniania z bronia w reku znaja sie dosc dobrze. Pytanie jak policjanci namierzja taka fabryke? Otoz nie jest to takie latwe jak by sie moglo wydawac. Fabryk co prawda jest tysiace, jednak dzungla jest ogromna i maja one duzo miejsca do swojego bytowania. Namiary na fabryke policja zwykle dostaje od informatorow. Nie jest latwo podjac decyzje o sprzedazy takiej informacji, poniewaz w razie wpadki, czyli, sytuacji w ktorej producenci kokainy dowiedza sie o informatorze policji, sprzedaja mu kulke w leb. Nagroda za taka informacje jest moim zdaniem niewspolmierna do poniesionego ryzyka i wynosi 1000-1500 zl. Jednak tacy informatorzy stanowia ciagle podstawowe zrodlo informacji o produkowanych narkotykach. Dzis widzielismy miedzy innymi film z przejecia ponad 500 kg czystej kokainy. Taka akcja nalezy tutaj do rzadkosci, sam general i glowny szef policji przylecieli na miejsce, zeby pogratulowac sukcesu policjatom bioracym udzial w akcji.
Wiekszosc fabryk jest bardzo mala. Czas ich istnienia tez jest bardzo rozny, niektore istnieja latami, inne likwiduje sie juz po dwoch tygodniach. Zastanawiajace jest to, w jak prymitywnych warunkach jest produkowane cos, co u nas kosztuje tak duzo. Ilu ludzi ryzkuje po drodze swoje zycie po to tylko, zeby jedna dzialka trafila do reki jakiegos gowniarza w jednym z panstw wysokorozwinietych. Wreszcie na co w rzeczywistosci ida pieniadze, ktore ktos na tych narkotykach zarabia (z reguly sa to tak ogromne sumy, ze znacznie przewyzszaja codzienne wydatki, nawet najbogatszych ludzi swiata). To wszystko strasznie pobudza wyobraznie i daje do myslenia.
hm, fascynujące...
OdpowiedzUsuń