Wyprawa sie zaczela zgodnie z planem i zgodnie z planem jest realizowana. Wlasnie dlatego nie ma czasu na pisanie postow. Poza tym wystapila jeszcze jedna dosc uciazliwa okolicznosc, ktora zmusila nas do malej zmiany zalozonego planu. Otoz w Peru ludzie postanowili urzadzic kolejna blokade drog. Tym razem ogolnokrajowa. Akurat termin planowanej blokady pokryl sie z naszymi planami przemieszczania sie po kraju. Dlatego zostalismy zmuszeni do przesuniecia trekingu na wczesniejsza date. Teraz siedze w Aquas Calientes i jestem juz po trekingu. Postaram sie w duzym skrocie przekazac to co wydarzylo sie po drodze, a ze bylo tego cala masa, skrot bedzie raczej ogromny, nizli duzy. Na wstepie przedstawie nasza grupe, ktora jest chyba najbardziej udana ze wszystkich jakie mielismy do tej pory przyjemnosc prowadzic. Ludzie sa bardzo rozni i kazdy stanowi swoista indywidualnosc, jednak swietnie sie rozumieja i wzajemnie uzupelniaja. Z taka ekipa swietnie sie podrozuje i pokazuje swiat z nieco innej, moze mniej przez nich znanej, perspektywy.
Ponizej na powitalnej kolacji w Limie, od lewej: Ania, Agata, Piotr, Kuba, Tomek, Ewa i Marek
Antek zamowil sobie kultowe danie Peru, czyli swinke morska, bardzo smaczne danie!
Ponizej parada uczniowska w Limie. Na poczatku wszyscy w szyku jak na pochodzie pierwszomajowym, kiedy zobaczyli bialych robiacych zdjecia, dzieciaki rzucily sie do pozowania. Organizatorom troche zajelo doprowadzenie wszystkiego do porzadku.
Targ owocowy - Lima
A to nasz ekipa w pelnym skladzie na Plaza de Armas w Limie, od lewej: Tomek, Piotr, Ania, Marek, Ewa, Kuba (malo go widac tutaj, bo jest z tylu), Agata i Antek.
Najwieksza niespodzianka w Limie byla temperatura. Okazalo sie, ze jest przerazliwie zimno. Miejscowi nie pamietaja kiedy ostatni raz bylo tutaj tak zimno o tej porze roku. Strasza nas, ze w Machu Pichcu jest lod. To jednak wcale nie psuje naszych optymistycznych nastrojow. Na ulicach Peruwianczycy jednak chodza w zimowych kurtkach i szalikach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz